środa, 7 sierpnia 2013

I PO WAKACJACH

Niestety już po wakacjach, zleciało strasznie szybko. Pogoda dopisała, wręcz było upalnie, jak dla mnie nawet za gorąco jak na takie wędrówki. Dziennie robiliśmy około 20 km. Mieszkaliśmy w spokojnej dzielnicy Zakopanego – Olczy. Do centrum mieliśmy około 6, 5 km, z okna rozpościerała się przepiękna panorama Tatr z widokiem na Giewont. Byliśmy na Krupówkach, Gubałówce, skoczniach narciarskich. Zrobiliśmy obowiązkową wycieczkę nad Morskie Oko i Giewont, który niestety mnie pokonał i na sam szczyt nie dotarłam. Dzieciom i mężowi się udało, ja niestety wymiękłam, ale i tak jestem z siebie dumna bo doszłam bardzo daleko. Po tych wycieczkach nogi bolały, bo człowiek zasiedziany jak ja to mówię, ale po dwóch dniach już było ok.


Odwiedziłam Obrochtówkę, niestety z powodu braku miejsc nie jedliśmy tam. Za to inne bary okazały się bardzo smaczne. Kwaśnica, jagnięcina, barszczyk i koniecznie chleb ze smalcem były wyśmienite. Obżarłam się za wszystkie czasy różnego rodzaju oscypków i mam ich na razie dość. Co do męża to niestety nie skosztowała wszystkiego, ale na pewno dietę nagiął, starał się jak mógł, ale.........te wszystkie rarytasy go pokonały. Na szczęście kwaśnica była jak najbardziej odpowiednie dla niego.


Nie sposób w ciągu 5 dni zobaczyć, wszystkiego co by się chciało. Rozmawialiśmy z jednym panem, który opowiadał, że zszedł całe polskie Tatry i zajęło mu to 20 lat (oczywiście w okresie urlopowym). My chcemy zobaczyć jeszcze kilka miejsc, wiec może jak się uda to za rok znowu Tatry – bo jednak są niesamowite.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz